Leczenie i rehabilitacja
Renata Marczak, Głowno,
numer zbiórki: 111660
Dziennik
Kochani!
Chciałabym się podzielić z Wami dobrymi wiadomościami, ale niestety nie mogę. Choroba wciąż postępuje, a moja heroiczna walka z nią wciąż trwa. Nowotwór na chwilę odpuszcza, a następnie wraca ze zdwojoną siłą. Moim największym marzeniem jest zatrzymanie jej chociaż na chwilę, aby dała mi jeszcze trochę czasu dla siebie i moich bliskich, abym mogła razem z nimi dzielić radości i smutki dnia codziennego. Uczestniczyć w życiu moich dzieci, być dla nich podporą w trudnych chwilach oraz doczekać pierwszych wnuków. Mam jeszcze tyle do zrobienia, wiele planów oraz marzeń, na które nigdy nie miałam czasu.
Mimo wszystko wciąż walczę, nie poddaję się i wierzę, że może jeszcze los się do mnie uśmiechnie. Ale to wszystko byłoby niemożliwe bez Was i Waszego wsparcia, dzięki któremu mogłam się leczyć. Dziękuję z całego serca, a także chciałabym zarazem prosić Was o dalsze wsparcie, bez którego nie dam rady zawalczyć o siebie. Wciąż szukam nowych terapii, konsultacji z nowymi lekarzami w znalezieniu skutecznej terapii, bo niestety tych na NFZ niewiele mi zostało. Dlatego postanowiłam zwiększyć kwotę zbiórki, aby zapewnić sobie środki na ewentualną terapię nierefundowaną. Proszę także o przkazanie swojego 1.5% podatku na moje leczenie, za co z góry dziękuje.
Nigdy nie tracę wiary w ludzi oraz ich dobro płynące prosto z serca, którego zresztą doświadczam na co dzień. Dziękuję, Kochani, że jesteście!
Opis zbiórki
Mam na imię Renata. Cztery lata temu usłyszałam diagnozę, która zmieniła moje życie na zawsze. Nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych. Operacja, chemioterapia, radioterapia i hormonoterapia, a przede wszystkim nadzieja, że pokonałam raka. Moja radość nie trwała jednak długo. Kontrolne badania w ubiegłym roku w marcu wykazały powiększone węzły śródpiersia. Kolejne badania, biopsje, potwierdzenia progresji choroby. Zakwalifikowano mnie do leczenia w programie, które ma zatrzymać rozrost raka. Niestety badanie Pet wykazało poszerzenie zmian.
Tak bardzo się boję, że nie uda się powstrzymać choroby, a ja chcę żyć. Żyć dla moich dzieci, aby móc je dalej wspierać i pomagać w trudnych decyzjach...
Zawsze to ja pomagałam potrzebującym - tym razem przyszło mi Was prosić o wsparcie. Ciągłe dojazdy na badania i leczenie, dodatkowe leki oraz żywność specjalnego przeznaczenia są dla mnie bardzo kosztowne. Leczenie onkologiczne jest bardzo obciążające i wyniszczające zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Staram się nie poddawać i wierzyć, że uda mi się znaleźć skuteczną terapię, która da mi nadzieję na lepsze juto.
Słowa wsparcia