Zwracam się z prośbą o pomoc
Elżbieta Agata Milanowska, Łomianki,
numer zbiórki: 111282
Opis zbiórki
Zwracam się z prośbą o pomoc. Nazywam się Agata Milanowska, mam męża i dwóch synów w wieku 27 i 19 lat. Moje życie całkowicie się zmieniło 11 października 2019 roku. Miałam zaplanowaną na ten dzień laparoskopię jajnika ze względu na drobną zmianę, która tam powstała. W trakcie operacji okazało się, że to nowotwór, gruczolakorak niskozróżnicowany o wysokim stopniu złośliwości, który dał już przerzuty na drugi jajnik i otrzewną. Przeżyłam duży szok, gdyż do szpitala poszłam jako zdrowa osoba, bez żadnych objawów choroby...
Po zabiegu usunięcia chorych narządów, jeszcze w trakcie rekonwalescencji, musiałam podjąć chemioterapię. Ostatnią chemię w pierwszym rzucie leczenia przyjęłam 17 marca tego roku. Kilka dni później otrzymałam wynik badania genetycznego, na który czekałam kilka miesięcy. Okazało się, że mam zmutowany gen BRCA 1, który powoduje, że ryzyko zachorowania na raka piersi wynosi 65-72%. Ryzyko zachorowania na raka jajnika, którego już mam, wynosi 39-44%. Przeżyłam kolejny wstrząs, gdyż myślałam, że najgorsze mam za sobą. Informacja o mutacji genu powoduje zmianę procedury mojego leczenia. Nie tylko muszę zacząć aktywną profilaktykę nowotworu piersi, ale też w ciągu 8 tygodni od zakończenia pierwszego rzutu leczenia (termin upływa 12 maja) muszę zacząć przyjmować lek Olaparib, który w przypadku genetycznego podłoża nowotworu może zapobiec częstym nawrotom choroby.
Olaparib, który muszę przyjmować przez dwa lata, nie jest w Polsce refundowany w pierwszym rzucie leczenia, przed nawrotem choroby. Miesięczna kuracja kosztuje ponad 20 000 zł i ja, niestety, nie mam tych pieniędzy. Dotychczasowe leczenie uzupełniające kosztowało moją rodzinę ponad 15 000 zł, a z powodu choroby musiałam zrezygnować z pracy i nie wiadomo, kiedy będę mogła podjąć ją ponownie. Chociaż koszty utrzymania spadły całkowicie na mojego męża, myśleliśmy, że sobie poradzimy. Niestety, konieczność przyjmowania nierefundowanego leku, przerosła nasze możliwości.
Szpital, w którym się leczę, wystąpi do Ministerstwa Zdrowia o refundację, ale ze względu na epidemię nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle ją dostanę. Do tej pory muszę sama finansować koszty leczenia, a refundacja, jeśli zostanie przyznana, obejmie koszty od momentu wydania decyzji. Ponieważ nie mogę czekać z przyjmowaniem leku na wydanie decyzji, muszę kupić go sama, co rozpocznie zadłużanie mojej rodziny. W tej sytuacji chciałabym prosić tych z Was, którzy mogą o pomoc i wpłaty na rzecz mojego leczenia. Pragnę Was zapewnić, że jeśli nie wykorzystam na leczenie zgromadzonych środków, przekażę je innym potrzebującym Fundacji.
Z góry dziękuję,
Agata
Darczyńcy




Słowa wsparcia